Forum www.uglyfuckers.fora.pl Strona Główna www.uglyfuckers.fora.pl
forum, którego być nie powinno
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mroczny Pamiętniczek Admina

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uglyfuckers.fora.pl Strona Główna -> Dojebaj!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleidos
Szef Jebańców



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z serca zadupia!

PostWysłany: Pon 20:13, 14 Sty 2008    Temat postu: Mroczny Pamiętniczek Admina

Eeee.... Więc tak... wasz Admin postanawia streścić w tym pamiętniczku historię swojego życia. Długo się nad tym wahał, ale jjednak nie może się oprzeć... Kurwa, to jest ode mnie silniejsze! Chęć, by tysiące obcych ludzi poznało dogłębnie moje wnętrze zwyciężyła mnie. Zacznę od początku, od najważniejszych danych:

Imię: Xfing
Nazwisko: The Sullen
Wiek: 16 fizycznie, co najmniej 20 psychicznie
Kolor włosów: Ciemny blond na głowie, rude pod pachami a platynowoblond w miejscu osobistym
Ulubiony kolor nieba: szary
Ulubiony gatunek muzyki death metalowej: brutal death metal
Ulubiony film niskobudżetowy: Vabank
Ulubione jedzenie mrożone: truskawki!

Doobra, starczy tego, bo jeszcze mnie wszyscy poznają na wylot i nic już nie zostanie sekretem. Ale w końcu o to przecież chodzi!! A więc dzisiaj rozdział pierwszy mojego Ukochanego Pamiętniczka:

________________________________________________________________________________
CHAPTER ONE: The Childhood

Urodziłem się w Zduńskiej Woli w małym, obskurnym szpitaliku sióstr zakonnych. Mama i Tata byli wtedy akurat przejazdem, ale tak się złożyło że Mama ni stąd ni zowąd zaczęła rodzić. Nie było czasu na ratunek - każda sekunda była na wagę złota (och, uwielbiam ten żywiołowy sposób, w jaki Mama mi o tym opowiada)! I tak przyszedłem na świat. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że jestem trzymiesięcznym wcześniakiem. Heh... cóż za wiadomość. No i zamieszkaliśmy w Aleksandrowie...

Przez pierwsze lata mojego życia borykałem się z autyzmem i nadpobudliwością, przez co wyrzucono mnie z przedszkola po 4 godzinach pobytu i zamknięto mi drogę powrotu. Bardzo byłem wtedy zły. Poprzysiągłem zemstę na dyrektorce przedszkola! Hahahaha... to były piękne czasy. Zemsty oczywiście dokonałem - zakosiłem Mamie szminkę i namazałem nią na szybie gabinetu dyrektorki: "JUTRO O TEJ POŻE TFUJ DOM BENDZIE DYMJONCYMI ZGLISZCZAMI". Nie wierzcie, jak nie chcecie, ale już wtedy byłem całkiem elokwentny. Co nie przeszkodziło mi zrobić paru błędów ortograficznych (dyrektorka nie zapomniała o tym wspomnieć, jak podawała rodziców do sądu). Ahem...

Tak więc w wieku lat pięciu rodzice posłali mnie do szkoły muzycznej w Łodzi. Ile to ja się wtedy namordowałem, żeby im to wybić z głowy!!! Bezskutecznie... jedna taka piosenka Kukiza świetnie Wam o tym opowie:

Oooo, Mamo! Ja nie chcę
Chodzić do szkoły muzycznej!
Ćwiczę i nie mam nic
Popatrz ile zarabia Prince!

Wcale nie mam ochoty
Śpiewać jak Pavarotti
Wolałbym pójść dzisiaj na plażę
Niż ćwiczyć pasaże!

Oooo, Mamo! Ja męczę się
Całe noce i całe dnie!
Mozarta mam już dość
Jego menuety dają mi w kość

Zamiast grać jego muzykę
Wolę Metallikę
Co dzień bierze mnie cholera
Że nie gram Slayera

Tak to mniej więcej wyglądało. Zamiast męczyć się pianinem, uzbierałem przez 5 lat fundusze na gitarę elektryczną. Nawet jak dostawałem po 5 złotych na lody, wolałem
odmówić sobie tej małej przyjemności. I tak, w końcu, gdy miałem 9 lat, kupiłem sobie superowskie wiosło firmy Ran z Olsztyna. Wyglądało trochę jak otwieracz do konserw, ale mnie to tam odpowiadało... Rodzice myśleli, że się wściekną. A ja myślałem, że mnie wydziedziczą. I stało się - tata przepisał wszystko na swoją matkę a moją babcię (nigdy mu tego nie darowałem). Ale ja się nie ugiąłem. Jak już miałem grać, to lepiej coś fajnego niż takie bezwartościowe smuty jak Mozart, nie? Niestety na dzień dzisiejszy nie umiem już na niczym grać, ahem... czasami tak bywa.

Rok później, gdy skończyłem 10 lat, moje życie uległo drastycznej zmianie. Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia siłą dałem się wyciągnąć przez Tatę na ryby. Ten stary leń oczywiście zasnął. I tak się złożyło, że do gardła wleciał mu szerszeń. Jakież mój Tata miał szanse na przeżycie?! Żadnych! Haha! Hahahaha! Od razu zadzwoniłem do Mamy z komórki zabranej ze zwłok Taty. Tak głośno krzyczała z radości, że uszy mnie rozbolały. Nigdy, aż do dziś, nie widziałem Mamy w takiej euforii. To fakt - Tata nigdy się nami nie zajmował. Cały czas tylko spał. Z piętnastu posad go wyrzucono za spanie w godzinach pracy. Do tego był chytry, podły i śmierdział kapustą kiszoną - a to było o wiele za dużo. Jak sobie teraz przypominam, to na pogrzebie nikt z zebranych nie uronił ani jednej łzy, a płaczkom żydowskim podziękowaliśmy po paru minutach, bo były nieautentyczne...

W międzyczasie, postanowiłem, że złapię tego szerszenia, który uwolnił mnie od Taty. Wziąłem słoik po przynętach i złapałem skurczybyka, jak wylatywał z ust Taty. Zakręciłem go w słoiku i od tej pory zawsze miałem go przy sobie. Nazwałem go Steve - Był moim jedynym przyjacielem. Ludzie boją się szerszeni, więc omijali mnie szerokim łukiem, gdy przechadzałem się po ulicy, niosąc Steve'a w ręku. Och... to było piękne. Był ze mną prawie pół roku, Dawałem mu do jedzenia muchy i pszczoły. Przywiązał się do mnie. Czasami nawet dawałem mu polatać wolno - nigdy mnie nie użądlił, a zabijał wszelkie wrogie owady, które próbowały zbliżyć się do mnie. Aż w końcu odszedł. Steve opuścił mnie na zawsze. To była moja wina, gdyż jak zmieniłem mu słoik, zapomniałem zrobić dziurek w denku. Udusił się, biedaczek... Wybacz mi, Steve. Nigdy cię nie zapomnę.

END OF CHAPTER ONE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Faithless
Brzydki Jebaniec



Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się oni wzieli?

PostWysłany: Pon 21:37, 14 Sty 2008    Temat postu:

O chuj Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleidos
Szef Jebańców



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z serca zadupia!

PostWysłany: Pon 22:05, 14 Sty 2008    Temat postu:

Dodam wkrótce następną część. napisałem tego z 7 na epulsie - jako protest przeciwko głupiej młodzieży piszącej blogi, na których zwierza się ze wszystkich swoich wewnętrznych problemów. to naprawdę żałosna praktyka, zresztą niektórzy tu czytali blog o nazwie "frozen illusion" czy jakoś tak, więc wiedzą, do czego ludzie są w stanie upaść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lyzeczka
Brzydki Jebaniec



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uć.

PostWysłany: Pon 22:42, 14 Sty 2008    Temat postu:

a to ja juz czytałam ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleidos
Szef Jebańców



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z serca zadupia!

PostWysłany: Pon 22:48, 14 Sty 2008    Temat postu:

Tak więc nowy dzień - kolejny rozdział mojej fascynującej historii. Totally Uncut - tylko dla Epulsowiczów z całej Polski.

________________________________________________________________________________
CHAPTER TWO: Early Youth pt.1 - Warsaw

Od śmierci Steve'a minęło pół roku. Czułem się bardzo samotny i wogle strasznie zblazowany. Nic mi się nie chciało, przez pierwszy raz zwątpiłem w sens życia. Do myśli samobójczych było mi bardzo daleko, ale i tak czułem się kiepsko.

W końcu nadszedł dzień, który był istnym punktem zwrotnym. Zaczęło się od tego, że pojechaliśmy klasą na wycieczkę szkolną do Stolicy. Warszawa to podobno wielkie i ciekawe miasto, nie wiedziałem. Nigdy przedtem tam nie byłem. Wiadomo - droga nic konkretnego. Siedziałem sam na końcu autobusu, na uszach miałem wielkie słuchawy, naprawdę nie miałem ochoty gadać z tymi pajacami moimi kolegami z klasy (była to III podstawówki, więc bym sobie i tak nie pogadał). Zdawali się nie zwracać na mnie uwagi, co mi odpowiadało (dużo lepsze to, niż bycie obrzucanym wszystkim co popadnie, nawet torebkami z rzygami).

Tak więc po obfitującej w emocje drodze, nastąpił obfitujący w emocje pobyt w Warszawie. Mało się nie spuściłem w gacie (o ile w wieku 10 to możliwe), takie wrażenie na mnie zrobiła Stolica. Wisła, królowa polskich rzek... ha! bardzo mi pomogła załatwić pewną sprawę, mianowicie, kiedy nikt nie widział, wziąłem na stronę jednego z kolegów (imienia nie podam, ze względu na dobro jego rodziny). Kolega ten wpieniał mnie od dłuższego czasu i pragnąłem zemsty. Tak więc zaprosiłem go na słówko nad rzekę. Powiedziałem, że dam mu pięć Pokemon Tazo, jak napisze mi następną pracę domową z PDŻWR. Za głupi był, by skumać, że w tym stwierdzeniu coś jest nie tak, więc się zgodził. Wyciągnąłem Tazo (które uprzednio ukradłem jakiejś dziewczynce), on się po nie schylił, więc wrzuciłem je do rzeki. Bezwiednie rzucił się za nimi, więc ja dokończyłem sprawę kopem w dupę. Hasta la vista, babe! Disappear and die! Hahahaha!!! (zostawiłem go w rzece i wróciłem do grupy. Jego los jest mi dzisiaj nieznany, ale wątpię, by przeżył).

No więc pozwiedzaliśmy Warszawę. Zamek Królewski, Kolumna Zygmunta i takie tam. Dopiero, gdy doszliśmy do Pałacu Kultury, wychowawczyni się skapnęła że nie ma jej pupilka. Z początku nie panikowała - kazała kilku rodzicom się rozdzielić i sprawdzić poprzednie punkty wycieczki. W końcu mądre dziecko zostanie na miejscu, żeby się nie zgubić - myślała. Nie wiedziała, że chłopiec mógł wypłynąć gdzieś pod Toruniem, hahahahaha!!!

Chwilowo, panika na tym się skończyła, mogliśmy więc we względnym spokoju zwiedzać Pałac. Było cool i fajnie, wiadomo, ale naprawdę ciekawie zaczęło być dopiero, gdy weszliśmy na szczyt pałacu. Jak zwykle, szedłem z pięć metrów za grupą - totalna izolacja. Kiedy dzieciaki podniecały się widokiem panoramy, ja raczej zainteresowałem się dziwnym skrobaniem i stukaniem przy jednym z automatów z colą. Dziwne, tylko ja to zauważyłem. Czyżby halucynacje? Hmmm... podszedłem bliżej, ale dźwięki nie ustawały. Hmmm... Zebrałem się na odwagę i zbliżyłem się do maszyny z colą na krok. Wychyliłem głowę, i ujrzałem jakiegoś chłopca, który majstrował przy automacie. Spytałem go kim jest i co tu robi. Odburknął mi tylko, żebym się wynosił i nie przeszkadzał mu w robocie. To był dziwny chłopiec... Równie dziwny jak ja, ale nie taki sam jak ja. Na oko w moim wieku. Był bardzo mało zadbany - miał brud za paznokciami i włosy spadające na oczy. Niee, nie był EMO. Wtedy jeszcze takich wykrętów nie było... Ja oczywiście nie odszedłem od maszyny, tylko sterowany ciekawością zacząłem zasypywać go pytaniami. Zacząłem od pytania: co robisz? Wyraźnie zbity z tropu, porzucił tajemniczość i kazał mi poczekać jeszcze chwilę a sam się przekonam. Oczywiście poczekałem. Po dwóch minutach kazał mi się odsunąć od maszyny. Sam również się oddalił, więc stanęliśmy razem na tarasie widokowym. Wyjął coś, co przypominało zapalniczkę... nacisnął jakiś na niej guzik... i BOOOOM!!! Automat z colą wyleciał w powietrze. Nieznajomy wybuchnął demonicznym i szalonym śmiechem chorej radości. Szlag mnie wziął, ale po chwili skapnąłem się, że ja też... No cóż: już wtedy wiedziałem, że z tym człowiekiem się dogadam!!!

END OF CHAPTER TWO

W następnej części dowiecie się kim jest ów dziwny chłopiec-detonator, oraz jak dalej potoczyły się moje i jego losy. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Faithless
Brzydki Jebaniec



Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się oni wzieli?

PostWysłany: Pon 22:54, 14 Sty 2008    Temat postu:

Twój pamiętnik jest kurwa mroczniejszy niż sam mrok

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleidos
Szef Jebańców



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z serca zadupia!

PostWysłany: Pon 22:55, 14 Sty 2008    Temat postu:

"I can't just smoke some regular weed and write, 'cause regular weed don't . . . do nothing for your thoughts. But when I smoke some headbanger boogie, some of that . . . Hawaiian, I be writin' super, crazy, ill bombs""

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mamsiłke
Cholernie Brzydki Jebaniec



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: prawdziwy skurwysyn z łodzi

PostWysłany: Pon 23:45, 14 Sty 2008    Temat postu:

ja to na epulsie przeczytalem. Dobreee!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleidos
Szef Jebańców



Dołączył: 09 Sty 2008
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z serca zadupia!

PostWysłany: Śro 18:01, 16 Sty 2008    Temat postu:

Opowiem wam o tym dziwnym koledze (Nazwisko zmienione celowo, proszę nie podawać prawdziwego pod karą ostrzeżenia Wink), którego poznałem w PKiN.

________________________________________________________________________________
CHAPTER THREE: Early Youth pt.2 - Pocz

Z tym dziwnym chłopcem zjednoczył mnie śmiech. Obaj śmialiśmy się jak pojebani, tylko dlatego, że on wysadził maszynę z colą! Wciąż mnie to bawi, szczerze mówiąc. Była - BOOM - Nie ma. Hihihihi. Toż to takie zabawne.

Od razu zaczęliśmy żywo rozprawiać na różne tematy. Zagłada ludzkości, materiały wybuchowe, death metal, trucizny... same najciekawsze tematy. Tyle mieliśmy wspólnego! Nowy towarzysz tak mnie zaintrygował, że oddzieliłem się od grupy na wycieczce (zresztą, by już nigdy się z nią nie zjednoczyć). Zrobiłem to tak sprytnie, że wychowawczyni się nie skapnęła (co było później, to nie wiem. Od tamtej chwili jestem na gigancie). Poszliśmy do jakiejś obskurnej kawiarni, bo nalegał na szemrane miejsce (chyba już cieszył się tu złą reputacją). I tam właśnie się dowiedziałem, jak miał na imię i kim był.

Nazywał się Maciej Poczęty. Dla przyjaciół i śmiertelnych wrogów - Pocz. Uciekł z domu przed czterema laty, by kontynuować swoje chore badania nad ładunkami wybuchowymi. Dowiedziałem się, że Pocz jest absolutnym piromanem - maniakiem wszystkiego, co się pali i wybucha. Dziwny gościu... Jego przeszłość była dość podobna do mojej. Zasadnicze różnice były takie, że stracił matkę, nie ojca. Druga, że to on sam tę matkę zabi. I to w nie byle jaki sposób - wsadził jej pod poduszkę laskę trotylu, hihihi!!! BWAHAHAHAHAHA!!! Takie okrucieństwo mi imponuje, nie ma co!

Wysłałem więc Mamie SMS z komórki (po tacie), że wszystko jest w porządku, wszyscy są zdrowi, a ja idę na giganta mieszkać w Warszawie. Jej reakcja nie była z początku entuzjastyczna, ale przez te sześć lat chyba się przyzwyczaiła...

I w tenże sposób nowe życie wraz z maniakiem Poczem stało się rzeczywistością. Jak się nieco później dowiedziałem, Pocz miał niewyjaśniony afekt do, jak on to nazywał, "elementu". Po prostu nie znosił drechów, nienawidził ich. I snuł ambitne plany ich totalnej i nieodwracalnej eksterminacji. Idea jest szlachetna, ale do zrealizowania niemożliwa, więc do dziś dnia próbuję wybić mu ją z głowy. Bezskutecznie.

Pod kuratelą Doktora Poczętego (tak kazał mi się nazywać) poznałem podstawy pirotechniki. Nauczyłem się wytwarzać wszelkiej maści ładunki wybuchowe. Od czarnego prochu począwszy, na dynamicie skończywszy. Moja niemała wiedza z zakresu elektroniki pomogła mi udoskonalić system detonatorów, które Pocz do tej pory stosował. Staliśmy się naprawdę zabójczym duo!

Pozwolę sobie przytoczyć bardzo fajny tekst o warszawskich chłopcach od demolki, których tak dzielnie gromimy

HOMO TWIST - KREW NA BUTACH

Chłopcy w naszym mieście
Mają charaktery ciężkie
Noszą noże kastety
Chętnie biją kobiety

Refren:
Chcą krwi chcą zadymy
Chętnie biją dziewczyny
Noszą noże kastety
Chętnie biją kobiety

Krew na butach... x4

We znaki im się dały lekcje
Niezdrowe powietrze
Krew na butach... na murze
Bazgrze dzieciak w mundurze

Tata w pokoju smutny i zły
Mama w kuchni połyka łzy
Bo chłopakowi przydarzyło się
Dwieście dziesięć za sto cztery osiem

Refren

Krew na butach... x4

No taa... masakra po maksie. Zaczęło się od tego, że wrzucaliśmy dresom petardy za kaptury (takie byyysie). Huk był tak donośny, że niczego nieświadomi, odprężeni (pewnym specyfikiem) osobnicy najzwyczajniej padali na zawał. To był dla nich po prostu ogromny szok (poparzenia powstałe w wybuchach pełniły raczej rolę drugorzędną). Posłałem w ten sposób do piasku niemałą garstkę odszczepieńców, ale miałem również jedną poważną wpadkę. To nie była moja wina, przysięgam! A co się stało? Stało się to, że wziąłem kogoś za kogoś innego. A mianowicie streetworkera za dresa. Co ja poradzę, że był ubrany jak drechu? I zabiłem go!

Później było mi bardzo żal - zlikwidowałem człowieka, który walczył z tym samym problemem, co ja, tyle że z użyciem nieco mniej radykalnych środków. Dużo mówili o nim w telewizji... zapaliłem nawet znicz na jego grobie.

Co ciekawe, opinia publiczna całą winę zrzuciła właśnie na dresiarzy, więc można rzec, że mi się upiekło... W dodatku, społeczeństwo Warszawy jeszcze bardziej znienawidziło dresiarzy, więc miałem tym więcej powodów, by ich likwidować. Mogłem stać się wraz z Poczem wybawicielem Stolicy! Hahaha... Strasznie to połechtało nasze ambicje!

Od chwili, gdy wspólnym wysiłkiem skonstruowaliśmy minę przeciwpiechotną, eliminacja "elementu" stała się skuteczniejsza i wydajniejsza. Pocz był odważniejszy ode mnie... więc on prowokował drecha, potem zaczął uciekać, a mina robiła swoje. Heh... mam chyba nawet zdjęcia. A potem my oczywiście rozpływaliśmy się niczym mgła... Och, cudowne to były chwile.

END OF CHAPTER THREE


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kaleidos dnia Śro 18:02, 16 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uglyfuckers.fora.pl Strona Główna -> Dojebaj! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin